Menu Zamknij

Czego nie mówią sprzedawcy #1: zakup smartfonu

Kupno smartfonu – czego nie mówią sprzedawcy

Rozważasz kupno smartfona? Sprawdź, czego nie mówią sprzedawcy! Tutaj dowiesz się jak nie dać się oszukać i nie wyrzucić pieniędzy w błoto. Najpierw poznasz sztuczki sprzedażowe i tematy, które się przemilcza. Nauczysz się czego unikać i na co należy zwracać szczególną uwagę. Dowiesz się także skąd czerpać wiedzę i jak lepiej planować przyszłe zakupy.

Premie dla sprzedawców

Sprzedawcy w elektromarketach i salonach sieci komórkowych otrzymują premie za sprzedaż konkretnych modeli sprzętu. Otrzymują także dodatkowe bonusy, jeśli uda im się „dosprzedać” przedłużenie gwarancji, dodatkowe ubezpieczenia i różne gadżety (najczęściej zbędne). Bonusy za sprzedaż są organizowane zarówno przez producentów sprzętu, jak i sam sklep (kiedy trzeba „wypchać” stary towar). W niektórych sklepach nawet etykiety z cenami na półkach zawierają oznaczenia dot. premii za sprzedaż, które umie rozszyfrować tylko sprzedawca. Doradcy klienta są szkoleni, aby wytwarzać potrzeby u klientów – akurat takie potrzeby, jakim sprosta sprzęt, który chcą sprzedać. Dodatkowe ubezpieczenia i przedłużenia gwarancji zaś zazwyczaj nie obejmują uszkodzeń z winy użytkownika, jak mogłyby sugerować reklamy i rozmowy z pracownikami. Nie brakuje przypadków, kiedy rozszerzenie gwarancji i dodatkowe ubezpieczenia nic nie dają, gdy uszkodzimy sprzęt. Najczęściej przekonujemy się o tym na własnej skórze.

Nie oznacza to od razu, że sprzedawca wciska nam badziew. Trzeba jednak mieć na uwadze, że w cenie produktu są zawarte także premie dla pracowników, więc możemy „troszkę” przepłacić. Poza tym, często płacimy dodatkowe kilkaset złotych za samą markę. Wydaje się nam, że te „markowe” sprzęty rzadziej się psują i dłużej pozostają w pełni sprawne, ale to nieprawda. Wszystko jest dokładnie przygotowane w taki sposób, żebyśmy mieli owe przeświadczenie. Więksi producenci mają pieniądze na reklamę, budowanie renomy i dodatkowe wynagrodzenia dla pracowników firm zewnętrznych (sklepów). Mniejsi producenci tego nie mają, ale dzięki temu mogą sobie pozwolić na niższe ceny. Ostatecznie to nie logo na urządzeniu decyduje o jego wydajności, a parametry sprzętu i oprogramowanie.

Warto również dodać, że nie należy za to wszystko winić sprzedawców. Bez premii ich wypłaty są naprawdę bardzo niskie, a korporacje nieustannie ich naciskają, aby podnosić wyniki. Fakt, rynek technologiczny jest pełen takich skaz i rzeczy, które się przemilcza, ale pełną winą powinno się obarczać firmy, a nie ich przedstawicieli. Sprzedawcy to nadal ludzie, zwykli pracownicy, którzy muszą wykonywać polecenia.

„Profesjonalne” usługi wykonywane przez sprzedawców

Niektóre rzeczy lepiej zostawić fachowcom, np. montaż szkła ochronnego. Jednak większą część usług dodatkowych, jakie możemy dokupić do nowego telefonu, moglibyśmy wykonać sami. Konfiguracja początkowa smartfonu i przerzucenie danych ze starego urządzenia polegają obecnie na kilkukrotnym kliknięciu „dalej” lub „zgadzam się”. Wszystko jest opisane w prosty sposób i dostosowane bezpośrednio pod użytkownika, który nie musi posiadać specjalistycznej wiedzy. Czasem warto jedynie nie wyrazić zgody na jakieś usługi i wysyłanie anonimowych danych, aby zachować maksymalną wydajność i prywatność. Wystarczy się na chwilę pochylić, przeczytać wszystko i poświęcić te kilka minut na przeklikanie konfiguracji początkowej. W ten sposób zaoszczędzimy kolejne pieniądze.

Swoją drogą, kwoty za wykonanie usługi bywają ogromne, zaś sprzedawca dostaje z tego marne grosze. Większość pieniędzy trafia do firmy, która tych ludzi zatrudnia. Pracownicy zazwyczaj nawet nie chcą wykonywać tych usług, bo w tym czasie mogą pracować z innymi klientami i zarobić większe pieniądze. Korporacje jednak wymagają od nich, aby sprzedawali jak najwięcej usług dodatkowych. Naciski bywają ogromne, często można mówić już o mobbingu. Chętni mogą poszukać relacji z pierwszej osoby w Internecie, nie brakuje ich.

Megapiksele i liczba aparatów

Więcej megapikseli niekoniecznie znaczy lepiej.

Liczba megapikseli określa rozdzielczość matrycy aparatu. Chodzi o te małe punkciki, z których składa się zdjęcie. Większość z nas przegląda zrobione zdjęcia na telefonie, komputerze i ewentualnie telewizorze. Wyświetlacz Full HD (1920×1080) ma około dwóch milionów pikseli. Wyświetlacz 4K UHD ma nieco ponad osiem milionów pikseli (3840×2160). Zdjęć o wyższej rozdzielczości nie da się wyświetlić w całości i w pełnej jakości na jednym ekranie — po prostu nie używamy takich wyświetlaczy. Okazuje się zatem, że już 8 megapikseli jest wystarczające do codziennego, typowego użytku.

Czy zatem wyższe rozdzielczości są nieprzydatne?
Nie, są przydatne. Zdjęcie o wyższej rozdzielczości można przyciąć, zachowując lepszą jakość powstałego kadru. Im bardziej jest ono szczegółowe, tym większe przybliżenie możemy uzyskać, nie tracąc przy tym ostrości obrazu. Rozdzielczość matrycy aparatu nie oznacza jednak, że zdjęcie będzie szczegółowe na każdym jej pikselu. Nierzadko zdarzają się przypadki, że zdjęcia wykonane aparatem o rozdzielczości 12 megapikseli w przybliżeniu wyglądają lepiej, niż przy użyciu matrycy 30-40 megapikseli. Przy dużych rozdzielczościach dla uzyskania maksymalnej ostrości kluczowa jest dobra stabilizacja obrazu. Jeśli smartfon jej nie posiada, a my nie chcemy biegać wszędzie że statywem na wypadek potrzeby pstryknięcia fotki, to jakość zdjęcia pozostawi wiele do życzenia.

Więcej obiektywów aparatu również nie zawsze znaczy lepiej.
Dwa aparaty, trzy aparaty, cztery, pięć… Stop. To już szaleństwo. Dodatkowe matryce służą do wykonywania specjalistycznych zdjęć, np. o szerszym kącie kadru lub z przybliżeniem optycznym. Najczęściej jednak jeden lub dwa z dodatkowych aparatów to po prostu 2-megapikselowe moduły do pomiaru głębi ostrości i nie mają dużego wpływu na efekt ostateczny. Smartfon z czterema aparatami wcale nie będzie robić cztery razy lepszych zdjęć niż smartfon z jednym „oczkiem”. Nierzadko zdjęcia wykonane takimi urządzeniami będą gorszej jakości, niż gdyby je zrobić droższym smartfonem z pojedynczym lub podwójnym obiektywem.

Oczywiście nie jest tak, że dodatkowe moduły aparatu i większa rozdzielczość matrycy nie mają żadnego wpływu na jakość zdjęć i filmów. Nie są to jednak kluczowe elementy, a parametrów jest o wiele więcej. Wartość przysłony, obecność i rodzaj stabilizacji obrazu, wielkość pojedynczego piksela, czułość i wiele, wiele innych… Ostatecznie to oprogramowanie ma największy wpływ na jakość naszych zdjęć.

Czego nie mówią sprzedawcy: skąd czerpać wiedzę?

Skąd więc czerpać wiedzę? Jak znaleźć dla siebie idealny sprzęt?
Pomocnym może okazać się uświadomienie sobie, że prosty aparat w telefonie za 500-1000 złotych w zupełności wystarczy zdecydowanej większości użytkowników. Mamy 2021 rok, produkcja takiego sprzętu nieustannie tanieje, a standardy rosną. Większość z nas nie zajmuje się vlogowaniem, czy profesjonalną fotografią i nie potrzebuje aparatu obecnego w smartfonach za 5000 złotych. A co z tymi, którzy zajmują się takimi rzeczami..? Cóż, dla nich najlepszym rozwiązaniem jest kupno lustrzanki lub kamery, które zawsze będą dawać lepsze rezultaty (choćby przez sam fakt ograniczeń smartfonów wynikających z ich rozmiarów).

A co z Internetem? Co z recenzjami, portalami technologicznymi, kanałami na YouTube?
Większość recenzentów w sieci współpracuje z firmami technologicznymi i otrzymuje pieniądze za swoją pracę. Ciężko jest mówić w tym przypadku o obiektywnej ocenie sprzętu. Można także poszukać niezależnych testów, sprawdzających wydajność podzespołów, np. sprawdzić wyniki w AnTuTu. Ponadto, warto sprawdzić testy baterii, mierzące czas pracy z danymi komórkowymi na włączonym wyświetlaczu. Większa pojemność baterii nie zawsze zapewni dłuższy czas pracy — tutaj też wiele zależy od oprogramowania. Technologia w jakiej wykonano baterie również ma znaczenie. Z biegiem czasu i  ilością ładowań faktyczna pojemność ogniw wykonanych w starszej technologii idzie w dół.

Co z aparatami? Najlepszym rozwiązaniem będzie wypróbowanie możliwości kamer na żywo, indywidualnie. Wystarczy pstryknąć kilka fotek w sklepie, sprawdzić jak wyglądają kadry z różnorodnym oświetleniem i oceniać tylko i wyłącznie na podstawie własnych preferencji. Następnie można odpalić kamerę i sprawdzić jak działa stabilizacja obrazu. Dla większości z nas efekty będą zadowalające już przy użyciu smartfonu z niższej półki cenowej. Aparat w smartfonie ma spełniać przede wszystkim wymagania swojego użytkownika, a nie recenzentów i „znawców”.

Przez Internet (prawie) zawsze taniej

Wielu z nas ma pewne obawy przy zamawianiu drogiego sprzętu przez Internet. Warto pamiętać o możliwości zamówienia online i odbioru w sklepie stacjonarnym, gdzie będziemy mieć możliwość sprawdzenia smartfonu na żywo. Sklepy internetowe oferują zazwyczaj lepsze promocje, w tym lepsze oferty ratalne. Mają mniej opłat związanych z prowadzeniem lokalu i wynagrodzeniami dla pracowników. Mniejsze koszta pozwalają na niższe ceny. Zazwyczaj nie usłyszymy tego od pracowników sklepów stacjonarnych, ale warto to zapamiętać na całe życie. Znalazłaś/eś dobrą ofertę? Poczekaj i sprawdź, czy za rogiem nie ma jeszcze lepszej.

Nie przepłacaj za abonament!

Oferta post-paid z telefonem w większości przypadków zdecydowanie wychodzi drożej niż kupno sprzętu na raty i oferta na kartę z pakietami bez limitu. Jeśli nie zależy Ci na dodatkowym pakiecie roamingu i usługach dodatkowych w postaci aplikacji muzycznej na X czasu, porównaj oferty na kartę i na abonament. Zazwyczaj ten sam pakiet rozmów, SMS i internetu kosztuje dwukrotnie mniej w ofercie pre-paid. Jeśli nie prowadzisz firmy, to sporo zaoszczędzisz. Ponadto operatorzy komórkowi zazwyczaj mają wyższe ceny za samo urządzenie, więc oszczędność przy proponowanym tutaj jest podwójna. W przypadku najdroższych smartfonów, różnica w skali dwóch faktur w stosunku do rat za urządzenie i opłat za kartę wynosi nawet do tysiąca złotych!

Najkorzystniej będzie rozwiązać umowę na abonament i przenieść numer do operatora z najtańszą ofertą na kartę. Potem wystarczy poczekać na zniżki na nasz wymarzony smartfon. Warto poszukać ofert z ratami 0% i oprócz elektromarketów sprawdzić także salony i sklepy internetowe producenta sprzętu.

Wiesz już czego nie mówią sprzedawcy!

A może Ty chciałabyś/chciałbyś dopisać coś do tej listy? Skomentuj post, napisz w wiadomości prywatnej, daj znać. Dziękujemy za uwagę!

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *