Menu Zamknij

Czym jest „foliarstwo” i dlaczego to ogromne zagrożenie?

FOLIARSTWO

Sama łatwowierność i tendencja do zagłębiania się w teorie spiskowe to jeszcze nie foliarstwo. Wiele teorii spiskowych po latach okazywało się przecież faktami, a nawet najbardziej wiarygodne źródło może zacząć kiedyś kłamać. Bezgraniczna ufność rządom i wyzywanie każdego od „foliarzy” to postawa równie zgubna, co doszukiwanie się konspiracji we wszystkim. 

Aby dotrzeć do prawdy, trzeba się sporo namęczyć. Należy mieć odwagę, by kwestionować rzeczy, umiejętności,  by weryfikować źródła i czas, aby zebrać ziarnko do ziarnka. Trudna jest to sztuka, bo gdzieś po drodze wielu ludzi gubi się we własnym umyśle przepełnionym dezinformacją i często nie wraca. Choć określenie „foliarstwo” może sugerować, że osoba je stosująca wywyższa się i nabija, to spróbujmy dzisiaj odłożyć takie zachowania na bok. Przyglądając się temu bliżej, można dostrzec naprawdę przykry widok – m.in. utratę zdolności krytycznego myślenia.

Dziś przyjrzymy się kilku przykładom, które pomogą nam zrozumieć różnicę między foliarzem, a wyznawcą jakiejś teorii spiskowej. W ostatniej części zastanowimy się dlaczego takie tendencje mogą zagrozić naszemu społeczeństwu i paradoksalnie przynieść skutki odwrotne od zamierzonych.


Czym jest foliarstwo?

Osoba nieświadomie uprawiająca foliarstwo tkwi w ślepym zaułku własnego mózgu. Umysł podsuwa jej różne reakcje, motywy, skojarzenia, a potem bez najmniejszej refleksji stosuje je wobec rozmówcy. Odrzuca wszystko inne na zasadzie pętli logicznej, dowodzi istnienia A poprzez B i również na odwrót. 

Dobrym przykładem będzie ostatni post, w którym poruszyłem temat szczepionek. Odwołałem się tam do raportu analizującego próbę ponad miliona dzieci, z której wynika, że nie ma podstaw twierdzić, iż szczepionki powodują autyzm. Zapłaciłem Facebookowi niewielką kwotę za promocję posta, jak to nieraz mam w zwyczaju. W komentarzach pod postem wydarzyło się coś, co można zdefiniować właśnie jako foliarstwo. 

foliarstwo

foliarstwo 3

Oskarżano ten portal o pisanie artykułów za pieniądze na rzecz propagandy szczepionkowej. Taki foliarz w danym przypadku „wie” i jest święcie przekonany o tym, że szczepionki powodują autyzm. W jego rzeczywistości musi tak być. Okopał się tą wiarą tak mocno, że nie dopuszcza myśli, iż może być inaczej. Każdy, dosłownie każdy, kto powie inaczej, jest głupi albo opłacony. Skoro jest opłacony, to musi kłamać, to chyba jasne. W tym miejscu pętla się domyka i dorzucane są obelgi.


Foliarstwo to oszukiwanie samego siebie

Rozpatrzmy kolejny przykład. Pewna osoba zaczęła tam pisać, że istnieją badania dowodzące zależności między szczepionkami a autyzmem. Już w kilku pierwszych komentarzach okazało się, że osoba ta została oszukana przez marnej jakości „źródło”. Nie miała żadnych badań, więc zaczęło się odwracanie kota ogonem, kłamanie, oskarżenia o opłacone pisanie artykułów i skreślanie dekad badań i pracy naukowców. Zanim zastanowimy się skąd u tych osób takie zachowanie, zanurzmy się na chwilę w tę „rozmowę”:

rozmowa 1

Następnie dalej próbowałem uzyskać badania, o których wspominał ten człowiek. Wówczas zaczął zmieniać temat, wykręcać się, grać na emocjach i tak dalej. Ostatecznie wspomniał o bliskim dziecku z NOP-ami – żebym powiedział mu, że „mam badania”. Tak, naprawdę – zrobił to…

Zaczął wysługiwać się niewinnym, chorym dzieckiem, zasłaniać nim swoją niewiedzę i używać go jako argumentu. Tak, jak gdyby mój artykuł sugerował, że powikłania po szczepieniu nie występują u nikogo. Oczywiście, że się zdarzają i są czymś naprawdę bolesnym. Wszyscy wolelibyśmy ich uniknąć. Jest to jednak odsetek względnie mały, porównując go z tym, co by się działo na świecie, gdybyśmy nie szczepili dzieci. Zgodziliśmy się jako społeczeństwo na „mniejsze zło” w postaci szczepionek i musimy wziąć na barki cały związany z tym trud.

Komentarze tych osób zostały usunięte, aby zapobiec uprzykrzaniu im życia. Nie chodzi o „nabijanie się z foliarstwa”, a jedynie o pokazanie, jak lekkomyślni i zaślepieni w swoich poglądach są ci ludzie. Szkodzi to społeczeństwu i rozpowszechnia dezinformację.


Dlaczego taki człowiek brnie w zaparte?

Taka rozmowa to świetny przykład tego, jak bardzo foliarstwo polega na oszukiwaniu samych siebie. Jak to działa? Najpierw taka osoba dociera do źródła marnej jakości. Może to być zarówno rozmowa w cztery oczy, jak i materiały w Internecie, np. inżynier udający lekarza w telewizji internetowej, artykuł na jakiejś stronie, lub nawet filmy i komentarze na YouTube. Owe „źródło” mówi, że są badania wskazujące na to i tamto. Na próżno szukać informacji, co to za badanie, kto je przeprowadzał, jaka była metodologia, nic.

Ofiara samozwańczego eksperta tego nie weryfikuje, nie sprawdza niczego. Odnotowuje sobie w głowie, że jej „ekspert” widział to badanie, więc musi ono istnieć. Gdyby nauczyła się weryfikować informacje i zrobiła to choć raz, nie szerzyła by już nieświadomie kłamstw pochodzących od tego „źródła”. Osoba przez nie oszukana brnie jednak w zaparte, wykręca się, zmienia temat… Ale dlaczego..?

Bo problemem nie jest przyznać się rozmówcy do tego, że wygaduje się bzdury.
Problemem jest przyznać się przed samym sobą, że zostało się oszukanym.

Wymaga to ciągłej kontynuacji oszukiwania siebie i wymyślania teorii (np. o opłacaniu przez podmioty związane ze szczepionkami) na temat rozmówców. Tu tkwi problem, naprawdę spory problem – raz uzyskany przez takie „źródło” autorytet jest bardzo niebezpieczny. Stwarza on bowiem relację takiej osoby z tym pseudo-źródłem, które może wygadywać już praktycznie cokolwiek – będzie to dla jego wyznawców kolejnym objawieniem, którego nie są w stanie kwestionować.

Trochę łączy się to z efektem Dunninga-Krugera – osoba posiadająca nikłą wiedzę w jakimś temacie uważa się za eksperta, podczas, gdy eksperci często nie doceniają swojej wiedzy. Tak naprawdę działa tu kilka różnych mechanizmów i niewiele rzeczy jest tak trudnych, jak wyprowadzenie z błędu ofiary zakłamanego źródła.


Niby w jaki sposób stanowi to „ogromne zagrożenie”?

Pamiętasz te bajki, w których zwierzątko kilkukrotnie udawało wołanie o pomoc, aby zrobić psikusa przyjaciołom? Gdy naprawdę znalazło się w potrzebie, żaden z nich nie przyszedł ze wsparciem… Mówi Ci to coś?

Żyjemy w czasach, w których niczego nie można być pewnym. Rządy, banki i korporacje kłamią. Jest tak, było i będzie, prawda? Jako zwykli obywatele, jesteśmy wykorzystywani i oszukiwani każdego dnia i wmawia się nam, że to dla naszego dobra. Problemem jest to, że obecnie nie można za bardzo na takie tematy dyskutować, bo z góry zostanie się okrzykniętym foliarzem. Właściwie to w żadną teorię spiskową „nie wolno” już wierzyć, by nie być oskarżonym o foliarstwo. 

Wiara w płaską Ziemię, oraz mity o 5G i szczepionkach – teorie spiskowe dające się obalić w kilka minut – sprawiła, że paradoksalnie o wiele łatwiej teraz o prawdziwy spisek. Powszechny dostęp do Internetu zmienił reguły gry i nie byliśmy na to przygotowani. W takie głupoty uwierzyły miliony ludzi. Kolejne miliony z automatu wskoczyły na drugą stronę barykady, choć wcale nie powinny. Doprowadziło to do sytuacji, w której miliony uważają się za ekspertów i stoją na straży Internetu, gotowi przypiąć każdemu łatkę foliarza. Nie kwestionujemy już niczego, bo to foliarskie, bo nie wypada. Gdyby teraz naprawdę powstał jakiś światowy spisek, mający na celu zdziesiątkować ludzkość, to nawet w obliczu dowodów, sporo z nas śmiałoby się z tych, którzy je wywęszyli.


Jest źle, czy może być jeszcze gorzej..?

Pozwoliliśmy sobie na kolejne skrajności, na kolejną polaryzację. Teraz jedni widzą wszędzie spisek i mają resztę za ślepe owieczki, a drudzy niczego nie kwestionują i wyzywają tych pierwszych od foliarzy. Zdrowy rozsądek poszedł w niepamięć. Liczy się przynależność do grupy i to, kto głośniej krzyczy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zapomnieliśmy, iż człowiek przecież nie musi mieć we wszystkim zdania. Nie musi się wszystkim interesować i obierać którejś ze stron. Można żyć sobie spokojnie obok i nie ingerować, zostawiając pewne sprawy ekspertom. Wciskamy jednak na siłę swoje racje wszystkim dookoła i angażujemy kolejne osoby w tę polaryzację. Nie trzeba być wróżbitą, by zauważyć, że idziemy w złym kierunku i odczujemy tego konsekwencje.

Co zatem robić? Najpierw dać pracować ekspertom. Przestać udawać, że znamy się na czymś lepiej od człowieka, który poświęcił całe dekady na badanie jakiejś gałęzi nauki. Weryfikować źródła, a jeśli tego nie robimy, to nie powtarzać ślepo czegoś, co usłyszeliśmy w sieci. Wreszcie: nie bać się przyznawać do błędu. To nie jest porażka, że byliśmy w błędzie! Skoro teraz już to wiemy, to znaczy, że teraz już się nie mylimy. To jest wygrana, nie na odwrót. Im dłużej z tym zwlekamy, tym bardziej się okopujemy i tym więcej warstw nieprawdy musimy wokół tego wszystkiego budować. Któregoś dnia możemy w nich po prostu utonąć…


Archiwalne artykuły o pobliskiej tematyce


błędy argumentacji

jak manipulują tobą media

1 komentarz

  1. Pingback:"Uparty jak osioł" – wyparcie, cherrypicking i nieufność wobec nauki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *