Menu Zamknij

Samobójstwa wśród mężczyzn

Jak podaje WHO (i inne niezależne źródła) w danych z ubiegłego dziesięciolecia, mężczyźni popełniają samobójstwo prawie dwa razy częściej, niż kobiety. Te z kolei mają więcej myśli, a także prób samobójczych jednak nie kończą się one fatalnie. WHO również podaje dane dot. stosunku samobójstw płci do płci, uwzględniając kontynenty. W 2008 roku było to czterokrotnie więcej mężczyzn dla Europy oraz trzy i pół raza więcej dla obu Ameryk. Według danych z 2015r, w Polsce przelicznik samobójstw mężczyzn i kobiet wynosił prawie 7:1…
Z czego to może wynikać?

Kult męskości, jak i kult kobiecości, a właściwie społeczny przymus i oczekiwania — tutaj problem zaczyna się najczęściej. Zadziwia mnie zawsze, jak człowiek potrafi badać cząstki elementarne, a głupieje w stadzie. Nie pozwalamy być ludziom tym, kim chcą i sabotujemy ich życia od samego początku. Bo wiesz, facet to musi „ruchać”. Dobrze byłoby też, gdyby interesował się piłką, pił alkohol z kolegami i w ogóle to nienawidził homoseksualizmu. Kobieta zaś… nie jest prawdziwą kobietą, jeśli nie wygląda atrakcyjnie, nie umie gotować i inne takie pierdoły.

Koło napędza się samo i do ludzi nie dociera, że ktoś ma swój umysł, swoje upodobania, swój świat i może się nie interesować tym, czy tamtym. Cały ten idiotyczny festiwal i wyścig po status mężczyzny czy kobiety ma swoje korzenie jeszcze w dzieciństwie, kiedy to rodzice projektują na nas swoje marzenia i nie pozwalają na bycie sobą. Odrzucenie i odpychanie na siłę, dla kogoś, samego/samej siebie tworzy mnóstwo problemów w psychice, które wracają przez lata. Mając problemy, wolimy, aby kotłowało się wszystko w środku, ale nie wyszło na światło dzienne, bo przecież to nie męskie. Nie można o tym wszystkim porozmawiać, bo przecież facet musi być facetem. Musi być silny, niezależny emocjonalnie i finansowo, brać na siebie ryzyko… właśnie dlatego w krajach biedniejszych ta różnica w ilości samobójstw między płciami jest niższa, niż u „nas”. Problemu jednak wypatrywał bym nie w modelu rodziny, czy rolach płci, a przede wszystkim publicznym konsensusie i oczekiwaniach co do ich ról. Innymi słowy, staliśmy się za bardzo schematyczni i przesadnie oczekujemy od innych, że będą szli wg algorytmu bez najmniejszych przeszkód. Gdy pojawiają się przeszkody, gdy jednostka sobie nie radzi, to staramy się odwracać wzrok lub wymagamy od niej wytrwałości, często nawet nie dotykając źródła problemu.

Bardzo mocno widać to na przykładzie naszego kraju, gdzie samobójstwo popełnia o wiele więcej mężczyzn. Konserwatywne podejście w społeczeństwie bez wątpienia jest jednym ze źródeł nacisku psychicznego wobec tych osób. Czy praca ma coś do rzeczy? Cóż, przeglądając dane polskiej policji za lata 2017-19, w każdym uwzględnionym roku najwięcej samobójstw przypada na poniedziałki, spadając o 10-20% w resztę dni tygodnia. Jest to jednak zbyt mała korelacja, by na jej podstawie coś stwierdzić na pewno. Wydaje mi się jednak, że dobra i stabilna praca to jedno z większych wymagań, jakie stawiają przed mężczyznami niepisane normy społeczne. Statystyki uwzględniając powody samobójstw, nie podają przy liczbach podziału na płeć, więc powiązań musimy szukać sami. W danych za ten sam okres do najczęstszych powodów samobójstw należą: złe relacje rodzinne, sytuacja finansowa, zawód miłosny oraz pogorszenie zdrowia. Tutaj moim zdaniem należy zauważyć, że kobiety zazwyczaj rozsądniej przechodzą rozstania i trudne chwile, szukając wsparcia u rodziców, przyjaciółek i dalszej rodziny. Mężczyzna zazwyczaj stara się nie okazywać swojego bólu, często tłumiąc go używkami lub pozwalając sobie na uzewnętrznienie cierpienia jedynie przebywając w osamotnieniu.

Podział na grupy wiekowe w uwzględnionych danych też nie daje nam zbyt wielu wskazówek, gdyż w grupach od lat 25 do 65, udział procentowy jest bardzo podobny, nieznacznie rosnąc w okolicach 50-tki. Wśród osób poniżej 25 roku życia samobójców jest mniej, chyba, że uwzględnimy wszystkie młodsze grupy licząc już od lat 13-tu — wtedy, łączna suma tych osób staje się podobna do pozostałych grup, licząc kolejne jako starsze o średnio okres pięciu lat. W kwestii wykształcenia, większość osób popełniających samobójstwa w naszym kraju, to osoby z wykształceniem podstawowym lub zawodowym, co bez wątpienia łączy się z ich życiem zawodowym i statusem finansowym — tutaj znowu wracamy się na początek, do przyczyn, które już zostały wymienione.

Osobiście w życiu szkolnym, zawodowym i prywatnym bardzo często spotykałem się z nastawieniem, że mężczyzna musi „ruchać”, a kto tego nie robi, jest słaby. Oczywiście zazwyczaj nie mówi się tego wprost, ale w męskich stadach panuje swego rodzaju kult, stawianie na piedestale tych samców, którzy sądzą sobie z tym najlepiej. Z biegiem lat przestałem się dziwić zatem, że niektóre kobiety z automatu podejrzewają pewne intencje u mężczyzn, którzy chcą tylko porozmawiać, być mili. Także mężczyźni nie potrafią często zrozumieć intencji kobiet, nadinterpretując je i biorąc np zwykły uśmiech za flirt. Wyłania mi się tutaj obraz społeczeństwa, które trochę przez własną ułomność i nieumiejętność rozmowy pogłębia poruszone dzisiaj problemy. Jasne, każdy ma prawo do swoich przekonań i hierarchi wartości, ale mam wrażenie, że odbija się to na tych, którzy nie mają zamiaru uczestniczyć w tym wszystkim i żyją po swojemu.

Co z tym wszystkim zrobić? Przede wszystkim warto być świadomym problemu, gdyż dla większości osób zaskoczeniem jest, że to wśród mężczyzn jest kilka razy więcej samobójców. I teraz, kiedy już to wiemy, powinniśmy to uwzględnić w naszym zachowaniu na co dzień. Zarówno w szkole, w pracy, jak i ze znajomymi. Często nie dostrzegamy, że ktoś jest na krawędzi i rozważa samobójstwo. W takich chwilach możemy być ostatnią linią pomocy dla takiej osoby, być może jedynymi ludźmi, z którymi może ona porozmawiać. Jeśli będziemy takie rzeczy bagatelizować oraz wymagać od każdego życia zgodnie z naszymi wartościami, to nic się nie zmieni.

Osobiście uważam, że wypadałoby wreszcie skończyć z wymaganiami dotyczącymi obu płci i pozwolić jednostkom na życie swoim życiem. Czuję, że bardzo się z tym spóźniamy jako gatunek i jest to jedna z największych i najważniejszych zmian, jakie muszą zajść w naszych głowach, abyśmy mogli się dalej rozwijać. Aktualnie to nas cofa, zabija i upośledza — a wszystko to dlatego, że ktoś tam z kimś tam nie potrafią pogodzić się z myślą, że ktoś jeszcze inny żyje po swojemu. Powinniśmy sobie lepiej zapracować na określenie „zwierzęta wyższe”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *